piątek, 9 grudnia 2011

Kocham ten wielkomiejski tętent.


Sobieskiego, Belweder, Łazienki Królewskie, Aleje Ujazdowskie, Plac Trzech Krzyży, rondo de Gaulle'a,  Nowy Świat,  Krakowskie Przedmieście, Pałac Namiestnikowski, Miodowa, w końcu Długa. Tak wygląda mój dojazd na uczelnię, Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Oczywiście zdarza mi się jeździć metrem - tylko atrakcji mniej i jakoś tak ciemno, głucho.  Toteż zawsze, kiedy tylko mam okazję z ogromną przyjemnością spoglądam przez szybę autobusu na tętniącą życiem Warszawę. Na biegających po ruchomych schodach ludzi, na tłumy na przejściach dla pieszych rodem z Nowego Jorku. Zresztą sam z chęcią meandruję wśród tych ludzi, wśród ludzi z którymi współtworzę miejską społeczność. 

W zeszłym roku, gdy wprowadzałem się do Warszawy miałem ów ogromny zaszczyt uczestniczyć w kilku wypadach Warszawy dla początkujących! Dzięki nim poznałem parę miejsc do których lubię wracać. Zaczęło się od Kina Muranów, kameralnego, przytulnego kina nieopodal mojego wydziału, z bardzo ciekawym, i trochę innym od kin sieciowych, repertuarem. Poznałem także Teatr Dramatyczny, odkrywając kulisy Pałacu Kultury i Nauki. Na jednym z wypadów odwiedziliśmy Fundację Nowej Kultury Bęc Zmiana z przecudowną Panią Bogną Świątkowską! Jak się później okazało, znajomość ta stała się nie tylko przyjemna, lecz i pożyteczna, bo organizacja Pani Bogny idealnie nadawała się do przebadania – przebadania pod względem strategii i planowania, co było moim zadaniem na zajęcia, tym razem już na innym wydziale, zupełnie na południu Warszawy - na Wydziale Zarządzania.

Wieczorami, a wieczory trwają dla mnie bardzo długo - wynika to zapewne z tego,  że jestem nocnym markiem, chociaż w moim przypadku należałoby dodać nocnym markiem Markiem, niepokoję Warszawę swoją obecnością w samym jej centrum! Stolica jak na kobietę przystało lubi swoje błyskotki i często, gęsto się nimi chwali. Jej zaloty na mnie działają, te wszystkie iluminacje dostępne dopiero po zmroku zachęcają do spacerowania, nie tylko Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem, ale także Powiślem czy okolicami pl. Defilad, gdzie znaleźć można także wymysł Bęc Zmiany (o której wcześniej wspominałem) -  ławkę pętelkę! Długie, leniwe weekendowe popołudnia najchętniej spędzam z przyjaciółmi, często wpadam do Flow na rogu Nowego Światu i słynnej Chmielnej (gdzie widywany bywa Czarny Roman!), albo do Chillout Factory, ostatnimi czasy także do MiTo, ale to już bliżej Metra Politechnika, w okolicach pl. Konstytucji, który to obfituje nie tylko w socrealistyczne kształty i formy, ale także cieszy mnogością uliczek od niego odchodzących, w których czai się mnóstwo atrakcji.

Wiele można by pisać, wiele można by mówić! Organizacje, fundacje, lokale, teatry, kina. Ale czasem lepiej dać tylko wskazówkę, namiastkę, nie sugerując konkretnej drogi. Niech każdy odkrywa Warszawę tak jak chce, tak jak umie –  perspektyw jest wiele, trzeba tylko znaleźć tę dla siebie interesującą. Może właśnie wtedy uda się poznać stolicę całkowicie inną, w odsłonie nikomu dotąd nieznanej.  


Marek Grygier
(członek ekipy Warszawy dla początkujących vol. II)

Więcej jego tekstów znajdziecie na http://www.eskapizmy.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz